niedziela, 13 grudnia 2009

Popieram kobiety

Na niedawnych imieninach Barbary siedziało sobie małe grono zaprzyjaźnionych od lat kobiet. Żadna z nas nie jest zawodową palaczką, ale miałyśmy ochotę zapalić papieroska. Na imprezie tak wespół w zespół to smakuje i pasuje. No i zapaliłyśmy… Od tej chwili do naszej grupki, którą nikt się wcześniej nie interesował, zaczęli podchodzić mężowie L / od czasu do czasu palący / i wyrażać burzliwą dezaprobatę dla naszej niesubordynacji. Zaczęli nas besztać, jak jakieś małe dziewczynki, albo raczej jak właściciele niesfornych szczeniaków. Miłe, co? Niektóre a nas przestraszyły się i „zeszły do podziemia”, czyli zaczęły ukrywać papierosa w zamkniętej dłoni, jak w szkole na przerwie, niektóre pośpiesznie zgasiły peta…. Niegrzeczne dziewczynki, be…

Rozpisuję się tak o tym, bo zdarzenie to stało się powodem bardzo ciekawej konstatacji. Zaraz, zaraz, a gdyby tak wydarzyła się sytuacja odwrotna: czy któraś z nas zakłóciłaby panom wspólne chwile z niezdrowym nałogiem? Czy czułybyśmy się upoważnione pouczać ich i czegoś im zabraniać? Jak byłybyśmy przyjęte: wściekłe jędze, czy czułe żony troszczące się o zdrowie swoich mężusiów? Jakoś żadna z nas nie miała wątpliwości, jak by było. Dlaczego mężczyznom wolno więcej, dlaczego robią co chcą i się nie przejmują, a my zawsze staramy się podporządkować czyimś wymaganiom i jeszcze czujemy się winne? Dotyczy to oczywiście znacznie ważniejszych spraw, niż palenie bądź nie palenie papierosów na imprezie. Najbardziej potulny pantoflarz też ma mniemanie, że to czego on chce i co on robi, jest ważniejsze, niż to czego chce i co robi jego partnerka. Mało tego, my same nieraz łapiemy się na tym, że męską dominację uważamy za naturalny porządek rzeczy. W towarzystwie błyszczą mężczyźni: to oni mówią najwięcej i najgłośniej. Ich sprawy i opinie są „ważne” i „interesujące dla wszystkich”. Tak w życiu domowym, jak i w życiu publicznym.

Powstało w nas zarzewie buntu. Nie musi tak być. Możemy trochę zamieszać w tym męskim świecie. Dajmy sobie głosJ skoro nie można inaczej, to poprzez przyznanie nam parytetu na listach wyborczych! Do 22 grudnia zbierane są podpisy na listach, które trafią do Sejmu. Wejdź na stronę http://www.kongreskobiet.pl/ i zastanów się co możesz w tej sprawie zrobić!

3 komentarze:

  1. o to prawda !!! święta prawda :))
    na wszystkich spotkaniach,czy uroczystościach rodzinnych to panowie mówią najwięcej i najgłośniej,,,a co nas interesują samochody lub piłka nożna.....
    pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Sądząc po zdjęciu Gosi, to głos młodszego pokolenia: jakże cenny, bo świadczący o tym, że problem istnieje niezależnie od wieku:)Samo się nic nie naprawi, musimy działać, choć to okropnie brzmi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, trafilam na Twojego bloga dzis i czytam, ogladam, podziwiam, zastanawiam sie. Dziekuje, i zaluje, ze dopiero teraz odkrylam Tesciowa :)
    Moja Tesciowa jest do Ciebie zupelnie mentalnie niepodobna- troche zaluje. Ma bardzo tradycyjne poglady na zycie, ale ja nie o tym chcialam pisac.

    U nas, tj w naszym malzenstwie, to ja jestem ta bardziej wygadana, glosniejsza, opowiadajaca dowcipy na spotkaniach etc. Ale chowam sie zawsze z pasierosem, coby M. nie zauwazyl i nie zganil, eh:)
    P.S. "zawsze" oznacza moze z 5 razy na rok :)

    pozdrawiam, Saskia

    OdpowiedzUsuń