wtorek, 27 października 2009

Koronkowa robota raz jeszcze

No i nie mogłam się oprzeć, aby nie pokazać kilku wspaniałych sukienek z cyklu "dziergane". Może te wzory zainspirują kogoś władającego szydełkiem i drutami, do roboty. Ja powoli zaczynam przypominać sobie upojne chwile spędzone z szydełkiem w ręku, wstyd się przyznać, na wykładach Studium Wojskowego na SGPiS /teraz SGH/. Studium było długie i nudne, wykonałam więc długą, piękną sukienkę z brązowej wełny, w fasonie zbliżonym do tej różowej poniżej. To była taka moda post hippisowska, a sukienka służyła mi przez dłuższy czas. Wtedy to był hit, cud nad Wisłą omalże. Jakże się cieszę, że znowu to zaczyna być hitem i cudem. No tylko trzeba sobie przypomnieć, jak to się robiło, ale wierzę, że ktoś mi pomoże. crochet work
Te wzory są bardziej codzienne, swetrowe a łączy je olbrzymi golf, zwisający luźno w udrapowanych fałdach. To wielki hit tegorocznych dzianin, bardzo praktyczny w naszym klimacie, bo można się nim owinąć, jak szalem. Bladoróżowa sukienka z melanżowej włóczki została zaprojektowana przez Missoni. Czerwono-czarne paski to dzieło samego Alexandra McQueena.crochet dresses
On też jest autorem tej środkowej sukienki w czarno-białe nierówne pasy. Zwróćcie też uwagę na suknię z lewej - występuje tu połączenie jedwabnej intarsji z szydełkowymi ściegami. Ciekawy pomysł do rozwinięcia we własnym zakresie. No i ładna asymetryczna szydełkowa aplikacja w sukience prawej. Chciałabym to umieć zrobić!black&white

Teściowa


poniedziałek, 26 października 2009

I w Paryżu...cz.2

Pierwsza refleksja z rajdu po sklepach w Paryżu jest taka, że tanie i popularne zdecydowanie wypiera drogie i ekskluzywne. Na flagowych dla miasta Polach Elizejskich pojawiła się Zara i Morgan, na Saint Germain H&M i inne firmy zupełnie kiedyś nie kojarzone z francuskim światem mody. I w tych sklepach kłębią się tłumy Francuzów i turystów spragnionych… paryskiego szyku. Ceny w okolicach 50 i 100 euro. Jest to niewątpliwie znak czasu i obyczaju. Kryzys też pewno robi swoje. W nieśmiertelnej Galerii Lafayette na bulwarze Haussmanna jak zwykle pięknie i bogato, ale wrażenie psują liczne zabezpieczenia przeciwkradzieżowe, w postaci łańcuchów, którymi przytwierdzone są torebki oraz chmary ochroniarzy, śledzących każde poruszenie towaru. To też znak czasów. Niestety.


Wśród firm sieciowych wyróżnia się COS, sieć sklepów z modną odzieżą dla każdego, z przewagą konfekcji dla młodych. Bardzo miły sklep tej sieci znajduje się w dzielnicy Marais na Rue des Rosiers. Można tam znaleźć ciekawie skonstruowane /tak, to odpowiednie słowo/ swetry, bluzki i sukienki. Czasami trudno zorientować się, jak to założyć i gdzie jest przód a gdzie tył, ale o to przecież chodzi w zamaszystej modzie draperiowo-fałdkowej. Materiały różne – od jedwabiu po bawełniany trykot no i od tego też zależy cena, na ogół poniżej 100 euro. Ulica Rosiers /metro Saint Paul/ jest nowym, wielce obiecującym adresem na modowej mapie stolicy Francji.Obok wspomnianego COS-a i istniejącego od lat butiku Lolity Lempickiej, coraz więcej fajnych młodych firm decyduje się na tę lokalizację.


Nieco z dala od turystycznych szlaków nadal istnieje, ale nie jestem pewna czy ma się dobrze, tzw. średnia półka paryskiego disainerstwa. Tworzą ją projektanci, rozpoznawalni dzięki indywidualnej estetyce opartej na rozmaitych inspiracjach. Może to być malarstwo, lokalny folklor, literatura itp. Zawsze oczywiście są jakieś odniesienia do obecnych trendów, ale nie one dominują. Liczy się pomysł i typowo paryskie wyczucie koloru i stylu. Bardzo spodobały mi się projekty Didiera Parakina, paryskiego projektanta włoskiego pochodzenia, który „rozpracowuje” malarstwo wielkich mistrzów: Chagala i Miro. Bardzo piękne kolorowe materiały w ciekawych fasonach. Ceny niestety w okolicach 1000 euro, adres: Place des Victories.

No i na koniec wielcy krawcy, których można głównie pooglądać, bo ceny idą już w tysiące. W butikach na George V i avenue Montaigne, gdzie mieści się Dior, Givenchy, Sonia Rykiel i inni znani z wybiegów, pusto i przestronnie. Piękne okazy dzieł sztuki krawieckiej wiszą sobie specjalnie nie niepokojone przez spragnione klientki. W tej grupie bardzo wyróżnia się pod względem formy i dostępności, Kenzo, będący pomostem między poprzednią kategorią i „wielkimi”. W tym roku Kenzo oszalał na punkcie folkloru rosyjskiego i w tym duchu proponuje bardzo piękne rzeczy a na wystawie posadził olbrzymią Matrioszkę.


O czym donosi

Teściowa

niedziela, 25 października 2009

I w Paryżu....

nie zrobią z Teściowej ryżu…. Albo właściwie sama nie wiem, odkąd jadłam tam sałatę nicejską z ryżem i nazywała się ona Parisien Salade. Nie wiem jak oni to robią, ale tam najdziwniejsze kompozycje /np. szklane piramidy w Luwrze/ jakoś wychodzą, a kosz na śmieci w połączeniu z grafiti nawet może wyglądać ładnie...

Kolorowy zaułek w dzielnicy Marais - nic nie jest w stanie odebrać uroku temu miejscu...

Tak, tak, byłam w Paryżu przez kilka dni na wyjeździe pod hasłem „co w trawie piszczy”, no i tak żeby troszkę podreperować wiarę w sens istnienia wielkich miast. Zawsze twierdzę, że Paryż powinien być przepisywany na receptę wszystkim tym, którzy nie mogą już patrzeć na szarzyznę i brzydotę swojego wielkomiejskiego otoczenia. W stolicy Francji przekonają się, że zawód architekta i urbanisty był i jest zajęciem twórczym a pomniki i rzeźby plenerowe mogą być ładne i zdobić a nie przerażać. No i zieleń miejska jakoś dziwnie świeża o każdej porze roku.

Cudownie jest usiąść w kawiarnianym ogródku, wprost na ulicy i pogapić się na przechodzących ludzi. Na bulwarze Saint Germain jest to przyjemność szczególna, bo widzi się wszystko co „na ulicy piszczy” z pierwszej ręki. Pomysłowe, odważne dziewczyny, kolorowy tłum studentów, panie i panowie w średnim i nieco bardziej zaawansowanym wieku, ubrani z pomysłem, z poczuciem koloru i formy. Żadnej przesady, blichtru, ale też nie nudno, nie byle jak, nie bezbarwnie.

Popstrykałam kilka zdjęć ukrytym telefonem na dowód swojej obserwacji. Chodziło mi o kolor, którego nie boją się i mężczyźni i kobiety, i młodzi i starzy. I to jest chyba jedna z podstawowych różnic między ubiorem osób w tzw.średnim wieku +, tam i u nas. Na ulicach polskich miast rzadko zobaczymy starszą panią w różowym płaszczu a mężczyzna w takimż swetrze to już w ogóle byłby co najmniej dziwolągiem. A w Paryżu i z faceta w różu nie zrobią ryżu.. Młodzieniec na zdjęciu niżej to nie policjant ani strażak, ale modnie ubrany gość, który wie co w modzie słychać /trend mundurowy/.

.

Dalsze obserwacje wkrótce

Teściowa w podróży

sobota, 17 października 2009

piątek, 16 października 2009

Pogoda też się myli


Wczoraj rano donica z kwiatami na moim tarasie wyglądała tak: niby pięknie, ale zima jesienią jest jednak nie do przyjęcia mimo urody zjawiska.


No i od razu przypomniały mi się koty w Nowym Jorku. Byłam tam w zeszłym roku w marcu i trafiłam na temperatury iście biegunowe. Minus jedenaście przy hulającym po ulicach wietrze robi w tym kamiennym mieście wrażenie. Upiór, tymbardziej, że nie spodziewałam się takiej zimy wiosną. Nie tylko ja zresztą. Koty, które w marcu zajmują się zwykle zupełnie czym innym, siedziały w takich oto ubrankach. Aż się prosiło, żeby je sfotografować.


Oby do wiosny!
Teściowa

środa, 14 października 2009

Koronkowa robota

croched jewelry

Pomysłowość ludzka w świecie mody nie przestaje mnie zachwycać i zadziwiać. Oto na zaprzyjaźnionym blogu Hand Made by MG zobaczyłam piękny naszyjnik wykonany własnoręcznie przez autorkę bloga, z ... wełny. Na szydełku, oczko za oczkiem, według własnego pomysłu i tego, co w duszy gra. Czy to nie cudowne: robisz sobie sama biżuterię na dzisiaj a jutro możesz ją... spruć i zrobić coś nowego.


Fot.simplejoys.typepad.com

Postanowiłam zgłębić temat i poszukać co w tej sprawie piszczy w sieci. Wyniki przeszły moje oczekiwania: można kupić i obejrzeć całe mnóstwo szydełkowych ozdób. Z polskich blogów szydełkowych oprócz wspomnianego wyżej, na uwagę zasługuje Świat Babci Damurek z pięknymi, nastrojowymi naszyjnikami z wełnianych kuleczek. Inne też warte uwagi.

Fot. images.google.pl

Po wpisaniu hasła "crochet jewelry" zadziwiły mnie następujące adresy: Cosediprocida z piękną kolekcją kolczyków i naszyjników, Loopymango z ciekawymi wzorami opartymi na kulkach i Images z dużą różnorodnością oferty hand made. To całkiem spory rynek, sądząc po ilości oferowanych wzorów i cenach / 20-50 dolarów, 10-20 euro/. Inwencja i wyobraźnia autorek tej bardzo oryginanej biżuterii jest doprawdy zadziwiająca. I trzeba przyznać, że obecnie bardzo na czasie. Modna olbrzymia biżuteria wykonana z włóczki na pewno nie będzie ciężka i droga.
Fot. crochet.craftgossip.com

A więc - szydełka w dłoń! Jubilerzy drżyjcie!

Teściowa

wtorek, 13 października 2009

A jednak szpilki

Co by nie mówić: szpilki to szpilki. Za tym banalnym stwierdzeniem kryje się fakt, że nic tak nie zdobi kobiecej nogi, zwłaszcza wieczorową porą, jak para pięknych butów na piekielnie wysokim i cienkim obcasie. Reszta to tylko dodatek do szpilek. Ja właściwie zawsze zaczynam komponowanie stroju od butów – zastanawiam się, co mogę do nich ubrać? Oczywiście najczęściej okazuje się, że nie mam co ubrać, ale na szczęście wirtualnie można poszaleć i dobrać wymarzone ciuchy do butów właśnie. Spójrzcie na te obrazki i zastanówcie się, jak wyglądały by te rzeczy bez wystrzałowych szpilek. Na pewno zupełnie inaczej, zwyczajnie.leopardpink eveningblack honey

Piękny but „robi” strój, dlatego warto zainwestować właśnie w to. Osobiście zawsze obstawiam buty nietuzinkowe, ktoś by powiedział odważne, ale jakoś ogólnie dobrze na tym wychodzę. Mam w kolekcji parę par, które uważam za obiektywnie piękne, a że bywa z nimi tak, iż wchodzą i wychodzą z mody, w ogóle mnie nie obchodzi.


A to moje ever-green: klasyczny fason z czarnej satyny z bladoróżowym środkiem i kokardką w kropki. Nosek ponadczasowy, obcas też.


Drugi ever-green w wydaniu bardziej letnim: chanelowski wzór z beżowej skóry wykończonej ciemnobrązowym noskiem. Nieśmiertelna Coco taki właśnie fason uważała za idealny, bo optycznie wydłuża nogi, nie „zamykając” sylwetki.


O czym melduje uprzejmie

Teściowa

niedziela, 11 października 2009

Więcej niż jedna noc w Bangkoku


Moja młoda przyjaciółka wyjechała wraz z córeczką do Bangkoku, do męża, który został tam służbowo oddelegowany ze swojej firmy. Skok na dość głęboką wodę, zważywszy na różnice klimatyczne i kulturowe. O swoim życiu w Tajlandii, o przygodach i doświadczeniach Gosia postanowiła pisać /przyznaję że za moją również namową/ na specjalnie utworzonym do tego celu blogu o wielce obiecującym tytule "More Then One Night in Bangkok". Myliłby się jednak ten, kto oczekiwałby na blogu elektryzujących relacji z nocnego życia stolicy Tajlandii. Ten blog to niezwykle ciepła, rodzinna opowieść o dwóch wysokich blondynkach w różnym wieku, które znalazły się wśród śniadych, kruczowłosych tubylców, w zupełnie nowych okolicznościach. Młodsza z blondynek Lenka kończy akurat 2 latka i odwiedza kolejno: tajskie przedszkole, plac zabaw, park rozrywki, hotelowy basen itp.itd. Starsza blondynka Mama we wszystkim jej towarzyszy z aparatem fotograficznym i z oczami i uszami szeroko otwartymi. Wzrusza mnie ta opowieść, bo jest taka, jak Gosia, jej Mama, jej Tata, jej Siostra: prawdziwa, naturalna, nieudawana. To jeszcze jeden dowód na to, co w życiu człowieka znaczy dobre, rodzinne wychowanie, które przenosi się na następne pokolenia. Wierzę, że Lenka będzie w przyszłości taka, jak Gosia, czego jej gorąco życzę w jej tajskie urodziny!

P.S. Przesyłam zdjęcie ze wspólnej Wielkanocy 2007, kiedy to Lenka była jeszcze w brzuszku, za tym wielkim bukietem tulipanów.


Teściowa

czwartek, 8 października 2009

Góra do kwadratu


Do spodni szerokich na biodrach dobrze wyglądają krótkie, kwadratowe góry. W bryczesach i haremówkach zbyt wiele "dzieje się" na udach i biodrach, aby zasłaniać to długimi żakietami czy kurtkami. Podobnie jest z dołem spodni. Ich kształt, wszystkie fałdki i draperie będą dobrze widoczne tylko wtedy, gdy nie przysłonimy ich zbyt wysokimi butami. Modne kozaki do pół uda zdecydowanie odpadają. Podobają mi się zamszowe botki do pół łydki noszone do klasycznych w kształcie bryczesów w kolorową kratę. Do tego kwadratowe futro z czarnego niby-zwierza.
checked

Na punkcie tej kamizelki / skądś wygrzebany vintage/ mam bzika nie tylko ja, ale wszyscy, którzy ją widzieli. Uważam, że jest to wymarzona góra do pięknie udrapowanych na biodrach haremówek. No i do takich butów. Ten zestaw ujdzie nawet na niezbyt zobowiązujący wieczór.vintage grey

Leo Lazzi zaproponował do wełnianych spodni z mocno obniżonym krokiem, bardzo krótki żakiecik, właściwie prawie bolerko. Uważam, że jest to dobry pomysł, jak nosić takie spodnie.



A to propozycja Zary: kwadratowa marynarka w mundurowym stylu. Będzie ozdobą i podporą właściwie każdych spodni szerokich górą. Nadaje się na dzień i na wieczór, zależnie od tego, jakie spodnie i buty założymy.




Ależ fajnej zabawy z tymi spodniami!

Teściowa

poniedziałek, 5 października 2009

Etniczne klimaty

for sylvia lucky...Knits!!!!

Bardzo lubię kolor w ubraniu. W wydaniu etnicznym jest jak najbardziej na miejscu. To jeden z wielu trendów obecnej mody. Echa etno pobrzmiewają właściwie zawsze, bo niby do czego się odwoływać, jak nie do tradycyjnych strojów ludowych, ale rozmaite bywają te odniesienia. Czasami są zbyt dosłowne i trudno je nosić, bo człowiek czuje się przebrany a nie ubrany.



The Princess - Natural Woman - Happy Birthday, Lady CT

Znalazłam ładne sytylizacje w duchu etno wykonane przez Sylwię Lucky na stronach Polyvore. Są one bardzo malarskie z dużym poczuciem i formy i koloru. Dla mnie są trochę kontynuacją mojego poprzedniego posta "Przytulny świat Betz White", może dlatego tak wpadły mi w oko. Też dużo w nich ciepła i osobistej inwencji.

The Princess - Daydreamer - for paculi

Zabawa w kolor i ludowe wzorki może przybierać takie świetne formy: wyszywana kamizelka i dziergany żakiet są dobrym pomysłem na strój dzienny i wieczorny. Oczywiście albo to, albo to. No i łączymy je z takimi butami, jak tutaj. Super!

The Princess-One of the finest experiences in life-for Gwyn
Te klimaty, te klimaty... Kamizelka z szalowym kołnierzem etno do wzięcia.


Zwracam uwagę na torby w stylu etno : duże kolorowe miękkie. Myślę, że potraktujecie te zdjęcia, jako inspirację do własnych działań na poletku "ludowo mi". Polecam. Odwagi w komponowaniu radosnych zestawień.

Teściowa


piątek, 2 października 2009

Przytulny świat Betz White

undefined

Lubię odwiedzać strony tzw. robótek ręcznych, które są we wspólczesnym świecie mas- produkcji zdawałoby się zjawiskiem takim, jak powóz konny na czteropasmowej autostradzie. Tymczasem ten mięciutki świat dzierganych, wyszywanych i wykrawanych z materiału cudeniek ma się znakomicie i wspaniale rozwija dzięki internetowi. Ten paradoks, że coś tak nie współczesnego i osobistego, jak chwile spędzone z igłą i szydełkiem w ręku, może gromadzić przed monitorami tylu zwolenników i naśladowców, jest godzien podkreślenia. Wspomniana w tytule Betz White jest artystką, zajmującą się wytwarzaniem różnych przedmiotów domowego użytku z filcu, włóczki i innych materiałów. Jest też autorką kilku książek o tym rękodziele. To akurat nic takiego nowego i specjalnego. Ale ostatnio Betz zamieściła na swojej stronie ogłoszenie o weekendowym, internetowym kursie wytwarzania przedmiotów z filcu i wełny. Ograniczona liczebnie grupa po zgłoszeniu i wpłaceniu 40 $ uczestniczy w wirtualnym kursie. I co? Nie ma już miejsc - jak pisze sama autorka - zainteresowanie jej propozycją przeszło najśmielsze oczekiwania. Lista zapełniła się błyskawicznie, a Betz White zapowiada następny termin.

Serce rośnie!

Teściowa Ptaszki portmonetki z filcu.
Pokrowce na filiżanki


Patchworkowa serwetka z filcu.


Fotografie pochodzą z blogu Betz White


czwartek, 1 października 2009

Dzikie zwierzę


bez tytułu
Co jakiś czas wychodzi z kreatorów dzikie zwierzę. Na szczęście na ogół chodzi tylko o motyw zdobniczy a nie o autentyczne skóry, a tym bardziej zęby. Tak więc w tym sezonie obowiązkowo trzeba mieć coś dzikiego, zwierzęcego. Panterka, zebra, lampart, tygrys i wszystko co ma jakiś wzór, są szczególnie w cenie. Mogą być dosłownie wszędzie: na butach, torebkach, spodniach, swetrach, szalach i apaszkach. Osobiście uważam, że z ilością elementów odzwierzęcych nie należy przesadzać i wybrać jeden, ale wyraźny akcent. Inaczej można wyglądać jak uciekinier z safari, albo odtwórca roli w serialu o jaskiniowcach.

Podobają mi się motywy zwierzęce na butach i w torebkach. Pięknie kontrastują z czernią i brązem. Buty w motyw ocelota, które znalazłam w sklepie Baldininiego wystarczą jako ozdoba całego stroju.

Spodnie w tygrysa lub panterkę należy traktować z wielką ostrożnością, żeby nie wpaść w stylistykę drapieżnych do bólu kociaków z pazurami i rozczochranymi włosami, ale w wersji, którą znalazłam na Polyvore są do przyjęcia.

Dont be a stranger...


Żadnych zastrzeżeń nie budzą natomiast „dzikie” szaliki i apaszki. Trzeba przyznać, że motyw zwierzęcy jest bardzo twarzowy i właśnie najbliżej twarzy wygląda korzystnie: rozjaśnia i nadaje wyrazistości skórze twarzy i włosom.


O czym z przyjemnością informuje


Teściowa