Wczoraj rano donica z kwiatami na moim tarasie wyglądała tak: niby pięknie, ale zima jesienią jest jednak nie do przyjęcia mimo urody zjawiska.
No i od razu przypomniały mi się koty w Nowym Jorku. Byłam tam w zeszłym roku w marcu i trafiłam na temperatury iście biegunowe. Minus jedenaście przy hulającym po ulicach wietrze robi w tym kamiennym mieście wrażenie. Upiór, tymbardziej, że nie spodziewałam się takiej zimy wiosną. Nie tylko ja zresztą. Koty, które w marcu zajmują się zwykle zupełnie czym innym, siedziały w takich oto ubrankach. Aż się prosiło, żeby je sfotografować.
Oby do wiosny!
Teściowa
az trudno uwierzyc w zime na sadybie, kiedy siedzi sie na kanapie w letniej sukience i patrzy na spocony, nagrzany bangkok. Koty piekne, te tutejsze chodza na golasa ;)
OdpowiedzUsuńGosia może ubierzesz te koty chociaż w kostiumy kąpielowe, bo żeby tak na golasa....Już widzę nagłówki gazet: dzielna przybyszka /nomen omen/ z dalekiego kraju kładzie kres bezwstydnym kocim wybrykom. U nas też się to w niektórych kręgach spodoba. Te wszystkie bzdury piszę, żeby Cię rozweselić w Twoje imieniny. Buziaczki!
OdpowiedzUsuńTesciowo Droga, przemysle sprawe, tutaj materialow roznych duzo, wiec i dla kota starczy, a tym spiacym w swiatyniach moze jakis stroj mnicha?
OdpowiedzUsuńsciska wymasowana po tajsku gosiawbangkoku