poniedziałek, 26 października 2009

I w Paryżu...cz.2

Pierwsza refleksja z rajdu po sklepach w Paryżu jest taka, że tanie i popularne zdecydowanie wypiera drogie i ekskluzywne. Na flagowych dla miasta Polach Elizejskich pojawiła się Zara i Morgan, na Saint Germain H&M i inne firmy zupełnie kiedyś nie kojarzone z francuskim światem mody. I w tych sklepach kłębią się tłumy Francuzów i turystów spragnionych… paryskiego szyku. Ceny w okolicach 50 i 100 euro. Jest to niewątpliwie znak czasu i obyczaju. Kryzys też pewno robi swoje. W nieśmiertelnej Galerii Lafayette na bulwarze Haussmanna jak zwykle pięknie i bogato, ale wrażenie psują liczne zabezpieczenia przeciwkradzieżowe, w postaci łańcuchów, którymi przytwierdzone są torebki oraz chmary ochroniarzy, śledzących każde poruszenie towaru. To też znak czasów. Niestety.


Wśród firm sieciowych wyróżnia się COS, sieć sklepów z modną odzieżą dla każdego, z przewagą konfekcji dla młodych. Bardzo miły sklep tej sieci znajduje się w dzielnicy Marais na Rue des Rosiers. Można tam znaleźć ciekawie skonstruowane /tak, to odpowiednie słowo/ swetry, bluzki i sukienki. Czasami trudno zorientować się, jak to założyć i gdzie jest przód a gdzie tył, ale o to przecież chodzi w zamaszystej modzie draperiowo-fałdkowej. Materiały różne – od jedwabiu po bawełniany trykot no i od tego też zależy cena, na ogół poniżej 100 euro. Ulica Rosiers /metro Saint Paul/ jest nowym, wielce obiecującym adresem na modowej mapie stolicy Francji.Obok wspomnianego COS-a i istniejącego od lat butiku Lolity Lempickiej, coraz więcej fajnych młodych firm decyduje się na tę lokalizację.


Nieco z dala od turystycznych szlaków nadal istnieje, ale nie jestem pewna czy ma się dobrze, tzw. średnia półka paryskiego disainerstwa. Tworzą ją projektanci, rozpoznawalni dzięki indywidualnej estetyce opartej na rozmaitych inspiracjach. Może to być malarstwo, lokalny folklor, literatura itp. Zawsze oczywiście są jakieś odniesienia do obecnych trendów, ale nie one dominują. Liczy się pomysł i typowo paryskie wyczucie koloru i stylu. Bardzo spodobały mi się projekty Didiera Parakina, paryskiego projektanta włoskiego pochodzenia, który „rozpracowuje” malarstwo wielkich mistrzów: Chagala i Miro. Bardzo piękne kolorowe materiały w ciekawych fasonach. Ceny niestety w okolicach 1000 euro, adres: Place des Victories.

No i na koniec wielcy krawcy, których można głównie pooglądać, bo ceny idą już w tysiące. W butikach na George V i avenue Montaigne, gdzie mieści się Dior, Givenchy, Sonia Rykiel i inni znani z wybiegów, pusto i przestronnie. Piękne okazy dzieł sztuki krawieckiej wiszą sobie specjalnie nie niepokojone przez spragnione klientki. W tej grupie bardzo wyróżnia się pod względem formy i dostępności, Kenzo, będący pomostem między poprzednią kategorią i „wielkimi”. W tym roku Kenzo oszalał na punkcie folkloru rosyjskiego i w tym duchu proponuje bardzo piękne rzeczy a na wystawie posadził olbrzymią Matrioszkę.


O czym donosi

Teściowa

3 komentarze:

  1. no jesli chodzi o Marais i okolice rue des Rosiers, to nie nalezy przeoczyc butiki Bimba& Lola. Uwielbiam ta marke, do ich sklepow (2 est przy rue st honoré) wchodze bardzo rzadko, bo jeszcze nigdy mi sie nie udalo wyjsc stamtad z pustymi rekami

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za informację. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że rue des Rosiers to niebezpieczna dla szafiarek okolica...

    OdpowiedzUsuń