środa, 30 grudnia 2009
Rzeźby z materiału
Wełniana spódnica projektu Jin Ja Getheded /z lewej/ i aksamitna ze sznurem Chloe / z prawej/.
Czterokolorowa przepiękna spódnica z jedwabnego szyfonu projektu Emanuela Ungaro i czarnaspódniczka z szyfonowych falbanek H&M
Dwie króciutkie drapowane spódniczki z cieniutkiego dżerseju: niebieska Vero Moda i różowa Kirna Zbete
Asymetryczna tunika Very Wang / z lewej/, czarny jedwabny ciekawie drapowany top Preen i kremowa bluzka Arden B /z prawej/
Fioletowa wspaniale asymetrycznie udrapowana sukienka Catherine Malandrilo, beżowa sukienka z udrapowanym dołem Fendi i grafitowa wystrzałowa miniówa Alexandra McQueena.
Czarny drapowany pajacyk projektu Diane von Furstenberg, obok czarne super udrapowane spodnie Balmain i czarne gacie / u góry z prawej / zaprojektowane przez Alexandra McQueena
Jak to fajnie, że obecna moda jest tak bogata i urozmaicona pod względem i formy, i treści. Naprawdę cieszę się, że przez cały rok będę miała o czym pisać !
Teściowa
wtorek, 29 grudnia 2009
Suknie jak marzenie
Na zdjęciach na dole to już bardziej realna liga, czyli małe czarne, małe nieczarne i małe kolorowe. W takich sukienkach czujemy się najlepiej, szczególnie wtedy, gdy zamierzamy tańczyć, co niby na balu jest oczywiste, ale nie zawsze. Długa suknia na tzw. normalnym balu jest często bardzo kłopotliwa, bo nijak w niej tańczyć w dyskotekowch rytmach, które królują na wszystkich parkietach. Uważam, że odpowiednią oprawą dla sukni na wielką skalę jest co najmniej bal w operze, lub bal debiutantów, lub inne wielkie hallo. Tak więc podziwiamy długie suknie, ale wolimy krótkie.
Szukając balowej kreacji bardzo miło jest zajrzeć do jakiejś starej szafy, albo do odpowiedniego sklepu z odziedżą vintage. To prawie zawsze pewniak, że możemy mieć suknię oryginalną, niepowtarzalną i przy tym nie zabójczo drogą. Na zdjęciach sukienki vintage z kolekcji Chanel, lub w stylu Chanel. Czarna z prawej strony to autentyk z roku 1926. No niestety jest z tego powodu odpowiednio wyceniona, ale popatrzeć i zainspirować się zawsze można. Czerwona króciutka sukienka z szyfonowych kwiatków jest dla mnie zjawiskowa: ileż możliwości stylizacyjnych i jaki efekt! To oczywiście autentyczny Chanel.
Rozmarzyłam się przy tych sukienkach:-) ale i tak wiem, że spędzę najbliższy bal (Sylwestra) tak, jak najbardziej lubię: z psem na kanapie przed telewizorem.
No i to by było na tyle.
Teściowa
poniedziałek, 28 grudnia 2009
Świąteczne łupy
Potem rozpakowałam następną paczkę i znalazłam następną piękną torbę: jasno szarą z czarnymi uchwytami, mięciutką, lekką i bardzo pakowną. To prezent od mojej synowej, która odkryła i lansuje tę markę: polską produkcję torebek RARAMODO. Naprawdę jest co lansować: torebki są niezwykle oryginalne i świetnie wykonane. Gorąco polecam!
No i na koniec czarna torba niby z wężowej skóry, którą kupiłam na pozimowej wyprzedaży w Deni Cler. Właściwie nigdy jej jeszcze nie nosiłam, bo mam jakieś słabe przekonanie do błyszczącej czarnej skóry. Po co ją kupiłam? No właśnie, chyba głównie po to, żeby pamiętać, że nie wszystko złoto, co się świeci i nie każda okazja jest po to, aby ją wykorzystać. Będę o tym pamiętać przed obecnym sezonem wyprzedażowym. A torebka poczeka, aż nadejdzie jej czas.
P.S. ta czarna torebka lepiej wygląda na zdjęciu niż w rzeczywistości, w przeciwieństwie do trzech pozostałych.
Teściowa
niedziela, 27 grudnia 2009
Kokardy mistrzów
Kokarda przy szyi to również klasyk. Tu w przepięknej szyfonowej bluzce Alexandra McQueena. Szyfonowa czarna sukienka na bladoróżowym spodzie z taką samą szarfą w talii i niesymetrycznym dole, powaliła mnie swą prostotą i urodą / model Azzaro/. Ta paczka na dole z lewej to kopertówka Judith Leiber a z prawej buty Fron Comoscio z koronką i kokardką.
Trzy prześliczne sukienki ozdobione kokardami w talii i pod biustem: z lewej projekt Diany von Fursterberg, z prawej Dolce&Gabana. Środkowa z jasną szarfą uszyta jest z denimu w firmie Hitched Dress. Zauważcie, że bez kokardy byłaby to zupełnie inna, zwyczajna sukienka.
Widok tej amarantowej sukni autorstwa Donny Karan zapiera mi dech w piersiach: chciałabym ją mieć nawet w tym kolorze:) Łososiowa sukienka z tunelowym wiązaniem w talii powtarza patent Fendi /patrz wyżej / i też jest dla mnie czymś nieskończenie pięknym i prostym. Biała długa wstążka zawiązana w talii "zwyczajnej" czarnej bombki, czyni z niej pięknie wystylizowaną kreację. Spódnica Roberto Rodrigeuza potwierdza tę tezę. A to amarantowe w prawym dolnym rogu to kopertówka Valentino ozdobiona wielką kokardą. Uf..
No i ładnie się bawią kokardkami?! To takie proste, że aż warto spróbować!
piątek, 25 grudnia 2009
Ukryte talenty
Danusia z mojej ulicy pięknie pisze wiersze. Ma do tego duży literacki talent, umiejętność obserwacji i całkiem dobry warsztat: z wykształcenia jest bibliotekarką po studiach uniwersyteckich. Kto o tym wie? Nikt, poza grupką znajomych, którym napisała okolicznościowe wierszyki, no i rodziną, ale raczej tą najbliższą. Danusia zbiera i porządkuje pamiątki rodzinne, listy, kartki od ważnych i nieważnych wujów, ciotek itd. Ale zapytana o zbiór swoich utworów, powstałych na przestrzeni wielu lat odpowiada: nie gromadzę, nawet nie wiem gdzie są, kogo to obchodzi; ot, przelotne druki, które uszczęśliwiły osobę obdarowaną, bądź uświetniły uroczystość i … zniknęły.
Tereska robi piękne zielniki: zbiera kwiaty, zioła, listki i przykleja je do kartek razem z koroneczką, guziczkiem itp. To taka jej odskocznia, bo na co dzień jest księgową. Mąż łaskawie zauważa jej działalność: ale narobiłaś bałaganu! Zapytana gdzie można zobaczyć jej dzieła dziwi się: naprawdę, ktoś chciałby to oglądać? Z niedowierzaniem słucha moich zachwytów, że jej zielniczki są piękne, nastrojowe, wspaniale zakomponowane.
Basia szydełkuje ozdoby na choinkę, wielkanocne zajączki i jajeczka. Cieszy się, gdy jej brat podarowuje te cudeńka swoim znajomym. Gdy ksiądz chodząc po Kolendzie pochwalił jej twórczość, z wdzięczności wydziergała mu całą oprawę kościelnej choinki, za darmo oczywiście. Taka spragniona pochwał – komentuje jej znajoma.
Co łączy te trzy opowieści? To że wszystkie trzy dotyczą kobiet w tzw. pewnym wieku, których sprawy już dawno zeszły na daleki plan, jeżeli w ogóle kiedykolwiek były na innym. Faceci na ich miejscu celebrowaliby swoje hobby, zamykaliby się w pokoju na długie godziny, z dumą prezentowaliby swój wielki dorobek i wyjątkowość dokonań. Zakładaliby stowarzyszenia i zostawaliby ich prezesami. Dlaczego tak jest? Czy kobiety nie potrafią się lansować, doceniać siebie i tego co robią? Czy mają aż tak niską samoocenę, albo nie potrzebują aprobaty i uznania? Odpowiedzcie sobie same…..
Otwieram podwoje swojego bloga dla wszystkich kobiet, które uprawiają twórczość gdzieś po kątach w domu i nikt tego nie widzi! Przyślijcie maila na adres: tesciowaszfiary@gazeta.pl i pokażcie co robicie! Może wyniknie z tego coś fajnego!
Teściowa
wtorek, 22 grudnia 2009
Wesołych Świąt!!!
.
Dostarczycielką aniołów jest w naszym domu Kasia, przyjaciółka starszego syna. Tego na bańce mydlanej przyniosła w zeszłym roku.
No a konik musiał być, bo przecież jest jak z bajki, albo z karuzeli...
No i tak zrobiło się świątecznie, że pozostało mi tylko złożyć Wszystkim, którzy czytają te słowa, najserdeczniejsze życzenia:
sobota, 19 grudnia 2009
Ciepłe swetry na wielki mróz
środa, 16 grudnia 2009
Pomysły na prezenty
pomysł nr 1: india shop
Warto poszukać: świeczniki w kształcie kwiatu lotosu, wisiorki-mandale, pudełka i skrzynki obite materiałem lub malowane;
pomysł nr 2: sklepy z rzeczami magicznymi,produktami naturalnymi
Warto poszukać: kryształki mocy, kamienie magiczne, amulety; tutaj razem z przepiękną malowaną apaszką w lecące ptaki /projekt: Alexander McQueen/
pomysł nr 3: sklepy z biżuterią i ze świecami
Warto poszukać: wisiorki z kolorowymi kamyczkami w różnych kształtach / tutaj bardzo piękne małe wisiorki Swarowskiego/, ozdobne świece pięknie spalające się, pachnące, relaksujące /tu świeca w kształcie choinki/
pomysł nr 4: sklepy z mydłem
Warto poszukać: wartościowe naturalne mydło dobrego gatunku /tutaj słynne mydło marsylskie/; do tego piękna apaszka w róże /projekt: Alexander McQueen/
pomysł nr 5: targ staroci
Warto poszukać: ciekawych świeczników /niekoniecznie w stylu Księstwa Warszawskiego/, ciekawych lamp, pięknych abażurów, lusterek w dziwnych ramach, ciekawych szkieł; nie muszą to być rzeczy o wartości antykwarycznej, ale nietuzinkowe /takich jest na targach mnóstwo/
No i wcale nie wyczerpałam wszystkich możliwości na prezenty inaczej... Bo gdzie jeszcze sklepy z herbatą, kawą, czekoladą, konfiturami, itp.itd... Powodzenia i radości w poszukiwaniach:):)
Teściowa
wtorek, 15 grudnia 2009
Nowa stara biżuteria
Ta oto biżuteria w większości pochodząca z butików Dolce&Gabana zainspirowała mnie do poszukania w moich przepasnych zbiorach wszelkiego rodzaju koralików, perełek, łańcuszków i rzemyków. Okazało się, że przy odrobinie sprytu i odwagi do niszczenia dawno nieużywanej biżuterii, można wyczarować coś zupełnie innego, będącego "trendy". Bo taka biżuteria jest teraz modna - jakby ze złomowiska, chaotyczna, niesymetryczna, bałaganiarska i obfita. Mnie to bardzo odpowiada, bo jest duże pole do popisu dla własnej inwencji. Oto efekt moich "destrukcyjnych" poszukiwań:
Do wykonania tego naszyjnika poświęciłam: sznur pereł równej wielkości, korale ze stroju krakowianki, dwa klipsy z listkami, dwa klipsy z perełkami w kształcie łezki, brelok z torebki Witchen /dosyć ciężki i błyszczący/.
Tu pod nożyczki poszedł stary wisiorek z dużym przezroczystym sercem. Czerwone przezroczyste koraliki oplotłam wokół kordonkowego czarnego sznurka. Powstał zupełnie inny nowy naszyjnik.
Koraliki z India Szopu połączone z bardzo starym bursztynem w kształcie listka, który mam jeszcze po swojej mamie, a ona miała go po swojej.... Nie potrafiłam zupełnie go nosić na poważnie, wydawał się taki smutny:( Powstał radosny, hipisowski naszyjnik, który chętnie założę do białej bluzki i do dżinsów.
Koralikowy i rzemykowy misz-masz:) bawiłam się tu jak małpa w kąpieli: w każdą stronę i całkowicie dowolnie: oko proroka i gliniane paciorki; dodałam na końcu dzieła bardzo nobliwy wisior z jakijś kości i masy perłowej.
Perełki przetykane metalowymi kulkami i koralikami w kształcie stożka. Dodałam do nich fragment metalowego breloczka. Te dodatki odkrochmaliły powagę samodzielnych pereł / te są akurat prawdziwe hodowlane/.
Mam jeszcze mnóstwo biżuterii, zapomnianej przez boga i ludzi oraz dużo pomysłów, jak przywrócić ją do nowego modnego życia. Może przed Gwiazdką i Karnawałem takie pomysły są coś warte?
Teściowa
niedziela, 13 grudnia 2009
Popieram kobiety
Na niedawnych imieninach Barbary siedziało sobie małe grono zaprzyjaźnionych od lat kobiet. Żadna z nas nie jest zawodową palaczką, ale miałyśmy ochotę zapalić papieroska. Na imprezie tak wespół w zespół to smakuje i pasuje. No i zapaliłyśmy… Od tej chwili do naszej grupki, którą nikt się wcześniej nie interesował, zaczęli podchodzić mężowie L / od czasu do czasu palący / i wyrażać burzliwą dezaprobatę dla naszej niesubordynacji. Zaczęli nas besztać, jak jakieś małe dziewczynki, albo raczej jak właściciele niesfornych szczeniaków. Miłe, co? Niektóre a nas przestraszyły się i „zeszły do podziemia”, czyli zaczęły ukrywać papierosa w zamkniętej dłoni, jak w szkole na przerwie, niektóre pośpiesznie zgasiły peta…. Niegrzeczne dziewczynki, be…
Rozpisuję się tak o tym, bo zdarzenie to stało się powodem bardzo ciekawej konstatacji. Zaraz, zaraz, a gdyby tak wydarzyła się sytuacja odwrotna: czy któraś z nas zakłóciłaby panom wspólne chwile z niezdrowym nałogiem? Czy czułybyśmy się upoważnione pouczać ich i czegoś im zabraniać? Jak byłybyśmy przyjęte: wściekłe jędze, czy czułe żony troszczące się o zdrowie swoich mężusiów? Jakoś żadna z nas nie miała wątpliwości, jak by było. Dlaczego mężczyznom wolno więcej, dlaczego robią co chcą i się nie przejmują, a my zawsze staramy się podporządkować czyimś wymaganiom i jeszcze czujemy się winne? Dotyczy to oczywiście znacznie ważniejszych spraw, niż palenie bądź nie palenie papierosów na imprezie. Najbardziej potulny pantoflarz też ma mniemanie, że to czego on chce i co on robi, jest ważniejsze, niż to czego chce i co robi jego partnerka. Mało tego, my same nieraz łapiemy się na tym, że męską dominację uważamy za naturalny porządek rzeczy. W towarzystwie błyszczą mężczyźni: to oni mówią najwięcej i najgłośniej. Ich sprawy i opinie są „ważne” i „interesujące dla wszystkich”. Tak w życiu domowym, jak i w życiu publicznym.
Powstało w nas zarzewie buntu. Nie musi tak być. Możemy trochę zamieszać w tym męskim świecie. Dajmy sobie głosJ skoro nie można inaczej, to poprzez przyznanie nam parytetu na listach wyborczych! Do 22 grudnia zbierane są podpisy na listach, które trafią do Sejmu. Wejdź na stronę http://www.kongreskobiet.pl/ i zastanów się co możesz w tej sprawie zrobić!
piątek, 11 grudnia 2009
Geometrycznie, etnicznie
Teściowa jeszcze bez prezentów, ale za to w kurtce!