wtorek, 5 stycznia 2010

Karnawałowe wariactwa

Po wymyśleniu tego posta doszłam do wniosku, że jestem wybitną gawędziarą na tematy, które jakby w ogóle mnie nie dotyczą. Moje zabłyśnięcie w karnawale może zaistnieć tylko tu, na tym blogu i ewentualnie na kilku innych zaprzyjaźnionych: chętnie coś zobaczę, skomentuję, nawet wyszukam, sfotografuję i pokażę. I to wszystko. Na więcej nie mam ochoty. Pisanie o wystrzałowych ciuchach i komponowanie zestawów w zupełności mi wystarcza. Nie uważam tego za wadę albo jakąś biedę. Myślę, że to taki etap w moim życiu i że wszystko na przykład za rok albo za dziesięć lat może być odwrotnie: będę ubierała wariackie ciuchy i nie odezwę się ani słowa. I to dobre, i to dobre. Pokazuję więc dzisiaj to, co mnie zachwyciło w ciągu ostatnich kilku dni. To bardzo spontaniczny wybór......


batik


gwiazdy


och
odlot
cudo


super
Bez komentarza..... Chociaż.... ten ostatni militarny żakiecik z lureksu Marca Jacoba to chyba nie żadne wariactwo; po prostu to należy się każdemu; podobnie jak ten szyfonowy motyl, jako skromna bluzeczka na każdą okazję....

Teściowa

2 komentarze:

  1. no fajnie rzeczy znalazłas :) czasem wystarczy jedna wystrzałowa rzecz do reszty zwyczajnej by był "strój" :) a co do karnawaowych wyjść to cóż ja tez nie mam czasu :/ trudna sesja się zbliża :(

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne tęczowe buty i torebka :)
    AgA

    OdpowiedzUsuń