Zaczęłam tak: od dawna szukałam kolczyków, które kształtem i motywem nawiązywały by do hinduskiej mandali. I żeby nie były ciężkie. I żeby były kolorowe, ale umiarkowanie. Najlepiej w jednym lub dwóch kolorach i na dodatek dziwnych, nietypowych (szare, beżowe). I żeby były ażurowe, to znaczy aby mięciutko sączyły światło w jedną i drugą stronę. Do tych wszystkich wymagań pasował jak ulał filc – materiał ciepły, przytulny i miękki. Poszukałam w Internecie adresów, pod którymi można znaleźć wszystko, co kręci się wokół filcu /kraina filcu/, pojechałam na miejsce i znalazłam czego tylko dusza zapragnie – wszystkie kolory, w tym także te „moje”. No i zaczęła się zabawa. Przez kilka dni nie mogłam oderwać się od pracy – pies się załamał, domownicy zwątpili, moje pisanie na blogu ucierpiało…. Przedstawiam dzisiaj owoce mojej pracy. Nie wiem jeszcze co z tego wyniknie, ani nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, po co to zrobiłam? Cieszę się, że mogę to sobie ubrać i że świetnie pasuje z kilkoma rzeczami, które lubię.
Każda para okrągłych kolczyków jest dwustronna /sklejone warstwy/, kolczyki podłużne wykonane są z filcu kształtowanego na mokro....
Wow....
Teściowa